Nie pojmowałam nadal tego, co miało mnie czekać. Przypinałam właśnie do siebie dwie pachnące nowością walizki w kolorze oberżyny, wyładowane aż do granic wagi, dozwolonej w hiszpańskich liniach lotniczych Iberia i szykowałam się do wyjazdu z domu na lotnisko. Tak, udało
się – lecę do Stanów na spotkanie z amerykańską przygodą. Pomijając fakt, że mam
przesiadkę w Nowym Jorku, nie raz i nie dwa latałam już samolotem i wiem, co
to znaczy czekać na lotnisku, na szczęście lecę tymi samymi liniami, więc
nie mam powodu, by martwić się o zaginięcie bagaży - zmorę wszystkich pasażerów lotów transatlantyckich.
Dostałam się na roczny kurs fotografii w Los Angeles,
mieście aniołów, miałam nadzieję, że tych prawdziwych, a nie upadłych i gwiazd, zarówno na niebie, jak i na ziemi. Nie wierzyłam, że kiedykolwiek wyjadę, by móc się
uczyć, w dodatku w tak wyjątkowym miejscu, w którym znajduje się moja przyszła szkoła. Cóż,
marzenia się spełniają.
Wierzyłam wtedy, że po prostu będę w nim uczestniczyła, rozwijała moje umiejętności, nie mniej, nie więcej, a po wszystkim z nowymi doświadczeniami wrócę do domu i spełnię jedno z moich największych marzeń, doścignę je, wreszcie upoluję, jak łowca, tak, jak zrobili to moi przyjaciele... Zostanę szanowanym fotografem.
Niestety, tak jednak się nie stało… Po części. Może kiedyś to zrozumiem?
Wierzyłam wtedy, że po prostu będę w nim uczestniczyła, rozwijała moje umiejętności, nie mniej, nie więcej, a po wszystkim z nowymi doświadczeniami wrócę do domu i spełnię jedno z moich największych marzeń, doścignę je, wreszcie upoluję, jak łowca, tak, jak zrobili to moi przyjaciele... Zostanę szanowanym fotografem.
Niestety, tak jednak się nie stało… Po części. Może kiedyś to zrozumiem?
----------------------------------------------
Jak widzicie, wróciłam z nowym projektem. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, ponieważ po raz pierwszy zdecydowałam się na coś takiego.
Jak widzicie, wróciłam z nowym projektem. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, ponieważ po raz pierwszy zdecydowałam się na coś takiego.
W gonitwie za marzeniami może stać się naprawdę wiele, lecz więcej nie zdradzę. Wszystko przyjdzie w swoim czasie.
S.
S.
Wszelka zbieżność osób, imion, nazwisk oraz innych cech postaci i elementów opowiadania, takich jak miejsca czy nazwy jest przypadkowa i niezamierzona.
Zapowiada sie ciekawie, widzę ze tak jak u mnie bedzie aspirujący fotograf :) pisz dalej, czekam i pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńC.
Podoba mi się i będę z niecierpliwością czekać na coś więcej. :)
OdpowiedzUsuńNo, jaka miła niespodzianka! Intrygujące, jak wiadomo LA to miasto marzeń, ale tak samo szybko marzenia ulegają tam zagładzie. Zdradź tylko kochana, jakieś plany z LP lub Marsami?
OdpowiedzUsuńWeny :*
Hmm, mało wiem, ale podoba mi się! :)
OdpowiedzUsuńI podpisuję się pod VampireSoul. Kogo planujesz obsadzić w roli głównych bohaterów?
Postaci z szablonu powinny były zdradzić bohaterów, a co najmniej jednego z nich. Wszystko przyjdzie w swoim czasie ;)
UsuńS.
No no, kochana, jest fajnie. Niewiele wiemy, praktycznie nic, poza tym, że bohaterka leci do LA i że całość związana będzie z fotografią.
OdpowiedzUsuńLubię takie mało mówiące prologi, ok XDD
Zaciekawiłam się, może wyjść całkiem niezła historia <3 swoją drogą, pozwolisz, że zacytuję fragment: "(...) Los Angeles, mieście aniołów, miałam nadzieję, że tych prawdziwych, a nie upadłych.". Kurczę, ładne określenia, naprawdę. Upadłe anioły, jeju, śliczne :") nigdy bym nie pomyslała, żeby jakoś tak opisać LA, serio XD
No cóż, życzę weny, obserwuję i czekam na rozdział!
Pomysł na anioły przyszedł mi podczas słuchania piosenki Thirty Seconds To Mars - "City Of Angels", poza tym po hiszpańsku Los Angeles oznacza tyle co "anioły" :)
UsuńMam nadzieję,że dalsza część będzie równie mocno ci się podobała ;)
Postanowilam zabrac sie w koncu za porzadne komentowanie kolejnch rozdzialow. Zaczelam czytac od nowa i po prologu ciezko cokolwiek powiedziec bo jest krociutenki ale za drugiej strony zawiera calkiem duzo tresci i konkretow.
OdpowiedzUsuńIde czytac dalej.
Dziękuję, że zajrzałaś :)
OdpowiedzUsuńS.